Recenzja filmu

Zabójczy koktajl (2021)
Navot Papushado
Karen Gillan
Lena Headey

Dobry, taki nie za słodki

Papushado łączy ironię z powagą, pastisz z historią rodzinną oraz własną autorską wrażliwość z epigońskim skokiem na klasyków. Niby puste kalorie, ale chce się więcej. 
Dobry, taki nie za słodki
Choć bohaterki "Zabójczego koktajlu" spędzają mnóstwo czasu w bibliotece, frazę o piórze ostrzejszym od miecza zrozumiały nieco zbyt dosłownie. W wydrążonych książkach Jane Austen, Charlotte Bronte i Virginii Woolf kryje się śmiercionośna broń, zakurzone półki przypominają naszpikowany pułapkami labirynt, zaś klasyka literatury w kontakcie z gradem pocisków zamienia się w fotogeniczne konfetti. Nie szkodzi. Jak przekonywała najmłodsza z sióstr Bronte: tragiczny los tego, kto tłamsi swą prawdziwą naturę.  

Naturą filmu Navota Papushado jest oczywiście bezwstydne kino eksploatacji, w którym neurotyczna twardzielka wysyła na łono Abrahama legiony nieprawych mężczyzn. Ta pierwsza jest płatną zabójczynią, która w imię moralnej racji wkracza na kurs kolizyjny ze swoimi mocodawcami. Ci drudzy robią w tzw. Firmie – szemranej organizacji, która ubiera się u Prady, obala rządy w przerwie pomiędzy poranną kawą a drugim śniadaniem i nie toleruje podobnych odruchów empatii. Ich ekranowe zderzenie to kompilacja hitów kina akcji ostatniej dekady – od "Johna Wicka" przez "Atomic Blonde" po "Jacka Reachera". Jak kraść, to od najlepszych. 
 

Papushado nakręcił wcześniej doskonałe "Duże złe wilki" – nihilistyczną powiastkę o zemście, osłodzoną baśniową umownością. Na film wybrał się Quentin Tarantino, a po seansie pokiwał głową z aprobatą, co musiało zaowocować odruchem bezwarunkowym wśród krytyków – obaj artyści zostali połączeni narracją o komunii dusz. Lecz, z całym szacunkiem dla obydwu, łączy ich jedynie kinofilska pasja. Papushado, w przeciwieństwie do Tarantino, nie jest reżyserem mieszkającym w popkulturowym gabinecie luster. Jedną nogę trzyma na chodniku, co zresztą rodzi w kontekście jego kina pewną obawę: czy poważna opowieść w którymś momencie sklei się z niepoważnym światem? 

W "Zabójczym koktajlu" – filmie o strzelających, kopiących i dźgających dziewczynach, ale też o matkach, córkach oraz sile sióstr – trzeba na to chwilę poczekać. I być może dlatego ekspozycja jest nudna jak flaki z olejem, a cały pierwszy akt wydaje się nieudolną próbą uszlachetnienia grindhouse'owego materiału. Im jednak częściej bohaterki wymieniają pełne tęsknoty i resentymentów spojrzenia, tym szybciej rośnie emocjonalna temperatura – w czym spora zasługa rozedrganej, wiecznie gotowej do ataku lub ucieczki Karen Gillan oraz emanującej matczynym ciepłem Leny Headey. A im dalej w las, tym więcej złych wilków – panie mają do kogo pruć ołowiem, a świetnie zainscenizowane pościgi, strzelaniny i bójki to popisówka reżysera, choreografów oraz pionu scenograficznego (sekwencja w szpitalu, w której częściowo sparaliżowana bohaterka wykorzystuje w walce swoje bezwładne ciało, to slapstickowa petarda!). Są momenty, w których ten krwisty koktajl akcji i humoru uderza do głowy. Są i takie, gdy wydaje się lekko zwietrzały – podczas gdy Karen Gillan oraz weteranka Michelle Yeoh przypominają, że w kinie akcji ciało jest zarówno podmiotem, jak i przedmiotem sztuki, lekko nieporadnej reszcie obsady z pomocą idzie montażysta. Generalnie jednak zabawa jest przednia. 


Oryginalny tytuł – "Gunpowder Milkshake" – to strzał w dziesiątkę. Jest w nim obietnica celuloidowej słodyczy oraz czegoś, co chrzęści w zębach, przełamuje mdły smak. Papushado łączy ironię z powagą, pastisz z historią rodzinną oraz własną autorską wrażliwość z epigońskim skokiem na klasyków. Niby puste kalorie, ale chce się więcej. 
1 10
Moja ocena:
7
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones